Italy 2023 Giorno 5 - Muzeum Piaggio, Toscana

    Wczoraj wróciliśmy dość późno, a dziś musimy wcześnie wstać, gdyż ruszamy w dalszą trasę. Szybka poranna toaleta i schodzimy na śniadanie. Pojawiamy się na nim jako pierwsi goście. Na szwedzkim stole czekają na nas same pyszności. Od focacci (włoski chlebek) po brioche czy cornetto (słodkie rogaliki) o różnych smakach. Czyli tradycyjne włoskie śniadanie na słodko. Na szczęście jest też coś, dla lubiących zjeść coś wytrawnego. Prosciutto, mortadella, ser i pieczywo. Na deser owoce (melon, arbuz, brzoskwinia, ananas). Full servis. Posileni, w doskonałych humorach, pakujemy się i ruszamy w dalszą podróż. Dziś chcemy zobaczyć kilka miejsc w krótkim czasie. Czy to się może udać? Zobaczymy. Mamy niecałą godzinę, by dotrzeć w pewne niesamowite miejsce, a już jesteśmy lekko spóźnieni. Wczoraj czekając na nasz posiłek w restauracji zrobiłem rezerwację do pewnego muzeum. Zatem jedziemy do miasteczka Pontedera, gdzie przy Viale Rinaldo Piaggio 7 znajduje się muzeum słynnej „Osy” czyli Muzeum Piaggio. To tu produkowana jest słynna Vespa. Pomysł odwiedzenia tego miejsca zrodził się w naszych głowach po obejrzeniu filmu „Enrico Piaggio: Vespa”. 

   Nawigacja pokazuje nam, że pomału dojeżdżamy do miejsca docelowego. Prawie udało nam się dotrzeć na czas. Natomiast znalezienie miejsca parkingowego graniczyło z cudem, gdyż znaleźliśmy się w przemysłowej dzielnicy i większość pracowników parkowała tutaj swoje samochody. W końcu i nam udaje się zaparkować. W pośpiechu w pierwszej kolejności chcieliśmy wejść bramą, która jak się później okazało prowadziła do fabryki Vespy. Za drugim podejściem udało nam się odszukać właściwe wejście do muzeum. Docieramy lekko spóźnieni. W progu wita nas sympatyczna Włoszka, która próbuje wymówić nasze nazwisko i pyta się czy to my? Trzeba zaznaczyć, że wstęp do muzeum jest bezpłatny natomiast mile widziane jest wrzucenie datku do urny, która stoi przy wyjściu. Pani odhacza nas na liście i zaprasza do samodzielnego zwiedzania muzeum. Jednocześnie proponuje, że zrobi nam zdjęcie z Vespą, która stoi zaraz przy wejściu informując, że jeśli chcemy takie zdjęcie to możemy je sobie zrobić tylko na tym eksponacie, gdyż na inne Vespy znajdujące się w muzeum nie wolno nam wsiadać. Jesteśmy podekscytowani. W koło tyle eksponatów, że nie wiadomo gdzie patrzeć!


    Pod koniec II wojny światowej Włochy zostały zrujnowane. Na skutek wielu porażek w bitwach odsunięto od władzy Mussoliniego i kraj poddał się aliantom w 1943 roku i niemal natychmiast został zajęty przez Niemcy. Na północy powstała Włoska Republika Socjalna. W ten sposób w ciągu następnych dwóch lat półwysep stał się zaciekłym polem bitwy, które pochłonęło życie setek tysięcy ludzi. Kraj po bombardowaniu miał zniszczoną infrastrukturę i popadł w długi. Po wojnie włoski rząd był zbyt słaby, aby ponownie uruchomić swój przemysł. W międzyczasie reszta świata skupiła się z powrotem na normalnej produkcji konsumenckiej. Kraje postawiły na rozwój przemysłu, a dużym zainteresowaniem cieszyła się produkcja samochodów. Nie było to trudne bo w przeciwieństwie do Włoch infrastruktura w trakcie wojny nie była zniszczona, po prostu fabryki motoryzacyjne zostały przebudowane na produkcję wojskową, a później z powrotem zaczęto w nich produkować samochody cywilne. Problemem było to, że rząd Włoch był zbyt zadłużony, by wesprzeć taką transformację. Bez odbudowanej infrastruktury, głównie dróg i budynków przez rząd, włoscy przedsiębiorcy mieli związane ręce. Musieli zadowolić się bardzo ograniczonymi zasobami jakie mieli, a co ważniejsze, musieli się dostosować.

    W tym momencie historii pojawia się Enrico Piaggio, który prowadził firmę założoną przez jego ojca Rinaldo Piaggio. Przed wojną rodzina Piaggio produkowała lokomotywy i wagony, ale kiedy wybuchła wojna, ich fabryka została przekształcona na produkcję wojskową, jak większość innych we Włoszech. Piaggio produkował jedne z najlepszych włoskich samolotów podczas II wojny światowej, co oczywiście uczyniło go głównym celem bombardowań alianckich. Do 1945 roku ich fabryka została zrównana z ziemią, a Enrico nie miał pieniędzy na odbudowę tak drogiej linii produkcyjnej. Po wojnie zapotrzebowanie na produkcję samolotów wojskowych spadło, a drogi we Włoszech były zniszczone. Dla firmy był to czas kryzysu, ale również i zmian. Enrico wiedział, że jego rodacy będą mieli trudności ze znalezieniem odpowiedniego środka transportu. Infrastruktura Włoch była w tak złym stanie, że prowadzenie aut praktycznie nie wchodziło w grę. Enrico musiał wymyślić nową metodę transportu, która byłaby wystarczająco solidna i wszechstronna, aby umożliwić przemieszczanie się po zniszczonych włoskich drogach. Przypomniał sobie pewien obraz z czasów wojny. A mianowicie skutery. Widział je już wcześniej. Były to skutery Cushman z Ameryki. Jeździli na nich żołnierze. W porównaniu do innego sprzętu wojskowego były na tyle lekkie, że zrzucano je na spadochronach, aby ułatwić sobie szybkie przekradanie się między liniami wroga. Oczywiście, ze względu na ich wojskowy charakter, w projekcie nie uwzględniono tak naprawdę komfortu, ani ochrony kierowcy, nie mówiąc już o jakichkolwiek dodatkach wizualnych. Biorąc te wszystkie aspekty pod uwagę Enrico chciał stworzyć coś nietuzinkowego. Miał to być pojazd, który spowoduje rewolucję w transporcie i popchnie Włochy do przodu. Na szczęście we Włoszech pracowało w tym czasie mnóstwo dobrych inżynierów. Jednak krajowi zakazano rozwijania jakiejkolwiek technologii wojskowej przez 10 lat po wojnie, co oczywiście pozbawiło pracy wielu monterów i twórców technologii. Enrico zatrudnił człowieka do zbudowania prototypu — wystarczająco mocnego, by wytrzymać jazdę po zbombardowanej infrastrukturze. Z drugiej strony skuter musiał być wystarczająco tani, bo kraj był pogrążony w finansowej ruinie i ludzie nie mieli pieniędzy. Nowy inżynier Enrico był w rzeczywistości jednym z czołowych włoskich projektantów śmigłowców, dzięki czemu mógł zastosować zasady inżynierii lotniczej, aby pokonać przeszkody związane budową pojazdów dwukołowych. Zaprojektował nadwozie, które chroniło kierowcę przed wszelkim brudem i kamieniami. Ukrył silnik, aby nie dopuścić do przedostania się oleju, smaru i brudu do kierowcy. Jednak ostatecznym celem był projekt skutera, a prototyp, który w końcu zobaczył Enrico, wywołał u niego dość ciekawą odpowiedź. Enrico spojrzał na szeroki centralny element i drążek kierowniczy przypominający anteny i spostrzegł, że „wygląda jak osa”. Osa po włosku znaczy „Vespa” tak oto powstała nazwa. Produkcja była dość łatwa do sfinansowania, zwłaszcza w porównaniu do budowy samolotów, więc wiosną 1946 Vespa była już sprzedawana publicznie. 

    W swoim pierwszym pełnym roku czyli w 1947 Enrico sprzedał 2500 sztuk i mądrze zainwestował zyski w rozbudowę swojej fabryki. W następnym roku sprzedaż wzrosła czterokrotnie do 10 000 skuterów, a na przełomie dekady do 60 000.

   Wkrótce całe Włochy zakochały się w Vespie. Była ładna, lekka i niezawodna, więc szybko stała się codziennym środkiem transportu. Chociaż pierwotnym celem Vespy było pokonanie zniszczonej wówczas włoskiej infrastruktury, uwagę przykuła jej wyjątkowa estetyka. Enrico rozpoczął eksport do Indii w 1948 roku, stając się pierwszym sprzedawcą skuterów w kraju, gdzie przez dziesięciolecia cieszył się niemal monopolem.

   Vespa stała się także amerykańską sensacją dzięki premierze filmu Roman Holiday, czyli Rzymskie Wakacje w 1953 roku, w którym Audrey Hepburn jeździ po Rzymie kultowym włoskim skuterem. Szacuje się, że w wyniku tego filmu sprzedano ponad 100 000 sztuk. Stanie się ikoną motoryzacji było drogą Vespy do światowej sławy, którą udało im się zachować do dziś. Na swojej stronie internetowej podają, że w roku 2018 sprzedali ponad 210 000 sztuk. Historia Enrico jest dowodem na to, jak można wykorzystać złą sytuację i przekuć ją na swoją korzyść. 

   Zwiedzanie zajęło nam ponad dwie godziny. Spacerując pomiędzy różnymi modelami Vespy można zakochać się w tym skuterku. Znajdują się tu chyba wszystkie modele jakie były wyprodukowane. Od pierwszej Vespy po model z elektrycznym napędem. Na koniec można zatrzymać się w sklepiku z pamiątkami co i my zrobiliśmy. 

    Po zakupach ruszamy do kolejnego miejsca na naszej trasie. Droga zajmuje nam około trzydzieści minut. Docieramy do małego miasteczka Lajatico, które znajduje się na wzgórzu nad rzeką Era. Miasteczko rozpoczęło życie jako osada etruska, a później rzymska wioska. Miało chronić drogę do kopalni miedzi w Montecatini. Nieopodal miasteczka wśród toskańskich pól usytuowane jest Teatro del Silenzio (Teatr Ciszy). Postanawiamy od razu udać się w to miejsce. W 2006 roku Bocelli przekonał gminę Lajatico do zbudowania tego obiektu na świeżym powietrzu, którego struktura wykorzystuje naturalne formacje pagórkowatego krajobrazu. 

    Przez większość dni w roku teatr przepełniają odgłosy toskańskich pól. Natomiast przez kilka dni w lipcu Teatr Ciszy rozbrzmiewa głosem słynnego tenora i zaproszonych przez niego gości (prawie zawsze pojawiają się tam znane nazwiska). Pewnie niejeden miłośnik Andrea Bocelli oddałby wiele by móc przyjechać na ten koncert. 



    Spędzamy tu trochę czasu. Włączamy "Vivo per lei" wyobrażając sobie jak parę dni temu śpiewał tutaj ten utwór Andrea Bocelli. Gdy cichnie muzyka wokół szumią tylko trawy. W powietrzu czuć rozmaryn, rośnie go tutaj bardzo dużo. Rozmarzyliśmy się. Czas niestety biegnie nieubłaganie, aby móc zobaczyć kolejne miejsca z dzisiejszego planu musimy się zbierać i jechać dalej.

    Tym razem kierunek Voltera. Oddalona zaledwie trzydzieści minut drogi od Lajatico. Szybko udaje nam się tam dotrzeć. Znalezienie miejsca parkingowego nie było łatwe. Parkujemy pod murami starego miasta. Znajdując informację o tym miasteczku w Internecie byłem przekonany, że jest ono małe. Coś zbliżonego do Canale di Tenno, gdzie byliśmy dwa lata temu. Jednak się myliłem. Volterra wygląda iście średniowiecznie: strome uliczki, palazzi, wieże rycerskie o wdzięcznej nazwie case torri i kościoły charakterystyczne dla minionych epok. Aż czuje się tu ducha przeszłości.

   Wędrujemy wąskimi uliczkami miasta w stronę głównego placu, Piazza dei Priori otoczonego średniowieczną architekturą. Wokół placu znajduje się ratusz, Palazzo dei Priori. Został wybudowany w latach 1208 – 1257, co czyni go ponoć najstarszym ratuszem w Toskanii. Na jego wzór zbudowano Palazzo Vecchio we Florencji. W roku 1846 miało tu miejsce trzęsienie ziemi, które częściowo zniszczyło wieżę ratuszową. Górną część wieży odbudowano, nieco ją przebudowując. Włoski poeta i pilot wojskowy z okresu I wojny światowej, Gabriele d’Annunzio, nazwał kiedyś Volterrę „miastem wiatru i kamienia”. Miasto jest położone wysoko na szczycie wzgórza, 555 m n.p.m.

   Wracamy do samochodu robiąc małe zakupy w miejscowych sklepikach. Wino, oliwa i  naczynie do jej serwowania wykonane ze szkła i drzewa oliwnego. Aby zwiedzić wszystkie ciekawe miejsca w tym miasteczku potrzebny byłby co najmniej jeden dzień. W związku z tym, że na dziś mamy jeszcze coś w planie postanawiamy ruszać w dalszą drogę. Przemieszczamy się coraz bardziej w głąb Italii. San Gimignano jest kolejnym miejscem na naszej liście. Położone w otoczeniu zielonych wzgórz Val d’Elsa, porośniętych winnicami i gajami oliwnymi. Ustytuowane jest na wzniesieniu w połowie drogi pomiędzy Florencją, a Sieną. San Gimignano spośród wszystkich średniowiecznych miast Toskani najbardziej dominuje w tutejszym krajobrazie. 

    Przejeżdżamy całe miasteczko w poszukiwaniu miejsca parkingowego. Wszystko zajęte, gdyż jest spory ruch samochodowy i tłumy turystów. Próbujemy jeszcze raz objechać może akurat coś się zwolni. Niestety nie mamy szczęścia. Niepocieszeni, zawiedzeni ruszamy w dalszą podróż. Pozostaje mi tylko coś o tym miejscu napisać.

 Źródło: https://italy4real.com/best-things-to-see-in-san-gimignano/

    San Gimignano jest jednym z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast Europy i z pewnością najbardziej charakterystycznym ze średniowiecznych miast Toskanii, a to za sprawą wysokich, czworokątnych wież, których dawniej było, aż siedemdziesiąt dwie, a do dziś pozostało zaledwie czternaście. Pierwsza wieża – Torre Rognosa – została wzniesiona około roku 1200 na wysokość 51 m jako część tzw. starego ratusza, czyli Palazzo Vecchio del Podesta. Najwyższa wieża – Torre Grossa (54 m) – powstała w roku 1311 jako część nowego ratusza, czyli Palazzo Nuovo del Podesta (nazywanego również Palazzo del Popolo lub Palazzo Comunale). Wieże o różnej wysokości (jednak nie wyższe, niż wieża ratusza – regulował to dekret rady miejskiej) powstawały w większości na prywatne zamówienie. Budowle miały charakter obronny, choć były również symbolem pozycji społecznej i bogactwa, a także przedmiotem konkurencji pomiędzy zamożnymi rodzinami szlacheckimi. Im wyższa wieża, tym zamożniejsza – a co się z tym wiąże – bardziej wpływowa była rodzina, dla której ją wybudowano. Z praktycznego punktu widzenia wieże chroniły zamieszkujące je rodziny przed najazdami i napadami, częstymi w tej okolicy w XII i XIII wieku. Mieszkańcy chronili się na wyższych piętrach wciągając za sobą drabiny, co w znacznym stopniu utrudniało grabieżcom dostanie się do środka. To jakże ciekawe i sprytne rozwiązanie sprawiło, że pomimo zniszczenia lub rozbiórki większości wież w późniejszych latach, kamienne „drapacze chmur” z San Gimignano porównano w XX wieku do Nowego Jorku i nazwano „Średniowiecznym Manhattanem”.

    Jadąc przez Toskanię można obserwować malownicze wzgórza winnice i szpalery cyprysów. Na wzgórzach co jakiś czas pojawiają się bajecznie usytuowane domki, a drogi dojazdowe do posesji obsadzone są cyprysami. Toskańskie domki powinny mieć jasny kolor kojarzący się ze słońcem i wypoczynkiem. Odcienie barwy żółtej, oliwkowej, pomarańczowej, ciepły beż, brąz, kolory ziemi – to wszystko kojarzy się ze skąpaną w słońcu Toskanią. Nie da się obojętnie przejechać obok takiego widoku. Pewnie nasuwa Wam się pytanie skąd w Toskanii zwyczaj sadzenia cyprysów. Otóż miały one dla biednej części mieszkańców tego regionu niebagatelne znaczenie. Kiedyś ludzie w tym rejonie głodowali. W kępach cyprysów zastawiano pułapki na ptaki, które pokryte były lepem. Dzięki takiemu pomysłowi mogli zdobywać pożywienie. Najsłynniejsza kępa cyprysów znajduje się przy drodze do Montalcino.


    W oddali pełno jest takich miast i miasteczek które królują na wzgórzach. Chciałoby się je wszystkie zobaczyć, ale przed nami jeszcze daleka podróż. Docieramy do Sieny. Tu się zatrzymujemy i bez problemu znajdujemy miejsce na podziemnym parkingu zaraz przed wejściem na zabytkową cześć miasta. Mieliśmy lekkie obawy, aby zostawić w tym miejscu samochód z całym naszym dobytkiem. Mało tego tam gdzie zaparkowaliśmy spostrzegliśmy samochód z drzwiami otwartymi na oścież. W pobliżu nie było też widać jego właściciela. Czytając o włoskich realiach dotyczących okradania samochodów (szczególnie na obcych rejestracjach) daje nam to trochę do myślenia. Postanawiam więc znaleźć inne miejsce. Wjeżdżam na górny poziom parkingu i parkuję samochód przed samą kamerą. Wydaję mi się to najbardziej bezpieczną opcją. Ruszamy w stronę miasta. Nie mając planu na zwiedzanie, idziemy trochę w ciemno. Po kilku minutach docieramy do Duomo di Siena czyli Katedry w Sienie.

    Jest to jeden z najlepszych włoskich przykładów architektury romańsko - gotyckiej. Zewnętrzna część katedry pokryta jest uderzającym biało - zielono - czarnym marmurem w „paski”, który lśni i oślepia, gdy pada na niego światło. Faktem, który może nieco zaskoczyć, jest to, że katedra została zbudowana w swojej obecnej formie w 1229 roku, a kopułę ukończono około 35 lat później, w 1264 roku.

    Przy katedrze znajduje się biblioteka Piccolomini, chrzcielnica, Museo dell’Opera del Duomo (czyli muzeum katedralne), krypta oraz taras widokowy Facciatone. Wiedząc już gdzie dokładnie jesteśmy ruszamy w kierunku Piazza del Campo. Oddalony dosłownie chwilę drogi.

    Utworzony w XIII wieku, wybrukowany czerwoną cegłą i trawertynem, stanowi przykład jednego z najwspanialszych placów dawnej Europy. Charakteryzuje się oryginalnym muszlowatym kształtem. Piazza del Campo stanowi centrum miasta i zalicza się do najbardziej charakterystycznych elementów jego urbanistyki. Eleganckie palazzi wokół placu zostały wybudowane według surowych reguł ustanowionych przez Radę Dziewięciu.
    Budowę placu rozpoczęto w 1347 roku na idealnym dla niego miejscu - starym placu targowym, znajdującym się u zbiegu kwartałów miasta, lecz nie należącym do nikogo. Konieczne było wsparcie olbrzymią skarpą niższej części placu, gdzie miał stanąć Palazzo Pubblico, czyli ratusz. Palazzo Pubblico z wysoką na prawie 100 m dzwonnicą Torre del Mangia, jest pod każdym względem najważniejszym punktem Campo, zajmującym prawie całą południową stronę placu. Niższy poziom arkad pałacu jest charakterystyczny dla gotyku sienieńskiego, podobnie jak kolumny oddzielające okna. Rada była tak zachwycona tym motywem dekoracyjnym, że zarządziła jego powtórzenie na wszystkich innych budynkach placu. I rzeczywiście, dodaje on wdzięku XII-wiecznemu Palazzo Sansedoni od strony północnej. Druga charakterystyczna cecha zewnętrzna Palazzo Pubblico to Cappella di Piazza, kamienna loggia u stóp wieży, wybudowana z wdzięczności po ustąpieniu zarazy w 1348 roku. W najwyższym punkcie Campo przelotnie pojawia się renesans pod postacią Fonte Gaia (Fontanna Radości), którą zaprojektował i wykonał Jacopo della Quercia na początku XV wieku. Jej kwatery są reprodukcjami, a mocno zwietrzałe oryginały można oglądać na tylnej loggi Palazzo Pubblico. Sam plac Rada podzieliła na dziewięć części dla uczczenia swych wysoce obywatelskich rządów, co zwiększyło wrażenia amfiteatralności. Od samego początku było tu ognisko życia miejskiego, miejsce egzekucji, walk byków, meczów bokserskich, no i oczywiście
Palio. Wygłaszał tu również kazania św. Bernardyn, trzymając przed sobą monogram z imieniem Chrystusa po grecku - IHS - i wzywając szlachtę do zastąpienia nim swych schlebiających próżności herbów rodowych. Nieliczni usłuchali go - emblemat widnieje na kilku palazzi, został również zatwierdzony przez Radę jako godło fasady Palazzo Pubblico, obok dawnego herbu miasta - wilczycy, która symbolizowała legendarne założenie miasta przez synów Remusa.
    Co roku na Plazza del Campo
2 lipca i 16 sierpnia o godzinie dziewiętnastej  odbywa się tu słynny toskański festyn na cześć Matki boskiej sięgający czasów średniowiecza (1633 rok) „Il Palio di Siena”, historyczny wyścig konny… ale od początku.

    Tym świętem żyje całe miasto. Przyjeżdża tu tysiące turystów z całego świata. W dniach poprzedzających Palio w mieście odbywa się szereg niezwykle widowiskowych, barwnych pochodów i parad, w tym pokazów zręcznościowych siedemnastu rywalizujących ze sobą drużyn w kostiumach z epoki, które reprezentują 17 dzielnic (contrade) Sieny. Do najbardziej widowiskowych zaliczyć należy symultaniczne żonglowanie wielkimi jedwabnymi chorągwiami w barwach contrade. Każda dzielnica ma swoje własne, odrębne barwy, co widoczne jest także na ulicach miasta, które w dniach Palio są odświętnie udekorowane chorągwiami i wstęgami w barwach contrade. Zwycięstwo w gonitwie Palio, to nie tylko źródło wielkiej dumy i prestiżu dla contrade, której mieszkańcy licznie uczestniczą w święcie, ale także szansa na niebagatelne wygrane z uwagi na przyjmowane w tych dniach zakłady, nierzadko o bardzo wysokie stawki. Zawodnicy dosiadający koni podczas gonitwy Palio reprezentują 17 dzielnic contrade. W samej gonitwie bierze udział 10 dżokejów (i fantini) reprezentujących kontrady, jak też 10 koni wystawionych przez te dzielnice. Tymczasem o wyborze kontrad, jak też koni i jeźdźców, którzy wezmą udział w gonitwie decyduje dość szczególne losowanie, zależne od przebiegu poprzedniej gonitwy Palio. Każda z drużyn biorących udział w gonitwie wystawia zatem swojego konia, jednak konie te są następnie losowane przez kontrady, co czyni gonitwę tym bardziej emocjonującą.

    Konie i jeźdźcy noszą barwy i herby contrade (dzielnic): Aquila (Orzeł), Bruco (Gąsienica), Chiocciola (Ślimak), Civetta (Sowa), Drago (Smok), Giraffa (Żyrafa), Istrice (Jeżozwierz), Leocorno (Jednorożec), Lupa (Wilczyca), Nicchio (Muszla), Oca (Gęś), Onda (Fala), Pantera (Pantera), Selva (Las), Tartuca (Żółw), Torre (Wieża) i Valdimontone (Baran). W niektórych toskańskich miastach (np. Camaiore) podczas tradycyjnego Palio odbywa się żartobliwa jego odmiana, podczas której jeźdźcy dosiadają osłów.

   Zasiadamy przy stoliku w jednej z restauracji znajdującej się przy Palazzo Pubblico. Postanawiamy zjeść tutaj obiad. Zamówiona przez nas lasagne była bardzo dobra. Chciałoby się posiedzieć tutaj dłużej, ale tykający zegar daje znać, że trzeba ruszać w dalszą drogę. Dodatkowo nagle zaczęło padać i dłuższe siedzenie przy stoliku w ogródku nie miało sensu. Muszę przyznać, że dziś przesadziłem z organizacją zwiedzania. By zobaczyć wszystkie miejsca, które zaplanowałem trzeba by poświecić minimum trzy dni, jeśli nie więcej. Jest już po siedemnastej. Pozostało nam ponad trzysta kilometrów do przejechania. Mamy jeszcze kilka miejsc do zobaczenia po drodze, ale rezygnujemy. Chwilę po dwudziestej pierwszej wjeżdżamy do miejscowości Civitavecchia. Tu zagościmy kilka dni. Obawialiśmy się trochę tego noclegu, ponieważ nocleg na booking, który mieliśmy zaplanowany w tym miejscu został nam odwołany przez właścicielkę, ale zaproponowała nam ona miejsce u swojej koleżanki. Zatem ten nocleg załatwiany był przez telefon, bez żadnej wpłaty czy potwierdzenia. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że nie było się czego obawiać przywitała nas sympatyczna Włoszka o imieniu Mabel, która bardzo dbała o to, aby niczego nie brakowało nam podczas naszego pobytu u niej. http://www.bbmabell.it/

 

Jeszcze krótka historia o Sienie.

    Według legendy Sienę założyli synowie Remusa – Senio i Aschio, którzy uciekając przed Romulusem schronili się w górach i wznieśli zamek Senio. Herbem miasta stało się godło ich rodu – wilczyca karmiąca Romulusa i Remusa, a barwami balzany – miejskiego sztandaru były biel i czerń. Historycznie Siena była etruskim osiedlem i małym miasteczkiem w okresie antycznym. Około V wieku w Sienie znajdowała się siedziba biskupstwa. Dogodne położenie miasta przy szlakach handlowych i miejscowy przemysł włókienniczy stały się podstawą przyszłego bogactwa mieszczan oraz arystokracji longobardzkiej i frankońskiej. W XII i XIII wieku Siena zaliczała się do najbogatszych miast Europy. Do dzisiejszego dnia istnieje w Sienie najstarszy europejski bank Monte Paschi di Siena. Bankierzy ze Sieny udzielali pożyczek prawie w całej ówczesnej Europie, a do największych rodów finansowych należeli: Buonsignori, którzy założyli spółkę Grande Tavola, Piccolomini, Salimbeni. Miastem rządziła rada, consiglio, która co roku wybierała członków rządu – Signorii i podestę – najwyższego urzędnika miejskiego.

    W XII wieku w sporze między gwelfami, a gibelinami Siena opowiedziała się po stronie cesarza. Między innymi ten wybór był przyczyną ciągłych konfliktów z Florencją. W 1348 roku miasto dotknęła zaraza zabijając 2/3 mieszkańców (ok. 100 000 osób), co zapoczątkowało gospodarczy upadek miasta. Zdobyta ostatecznie w 1473 roku przez Lorenza de Medici, który wcielił miasto w powstającą Wielką Republikę Florencji. W kolejnych wiekach Siena pozostawała w cieniu Florencji, liczba ludności malała, aż do okresu po zakończeniu II wojny światowej. W 1966 Siena jako pierwsze miasto w Europie wprowadziła zakaz ruchu samochodowego w centrum miasta.







Komentarze

Popularne posty