Hrvatska 2022 - Dan 8 - Omiš, Via Ferrata Fortica

    Mija już prawie tydzień naszego pobytu w Chorwacji oraz zaczyna się nasz trzeci dzień nad Morzem Adriatyckim. Wybór niewielkiego miasteczka Promajna jak i małego hoteliku z którego z jednej strony rozciąga się widok na góry, a z drugiej na morze był naprawdę bardzo trafny. Dziś planujemy zwiedzić miasto położone stosunkowo niedaleko od miasteczka Promajna bo 30 km czyli jakieś 30 minut drogi samochodem, ale najpierw pora na przepyszne śniadanie serwowane przez właścicieli hotelu. Każdego ranka nie możemy się już na nie doczekać. Sama forma przygotowania i podania robi wrażenie. Potoczne powiedzenie, że je się również oczami w tym przypadku jest jak najbardziej adekwatne. Chyba zainspirujemy się tą formą podawania i zaczniemy serwować sobie takie śniadania w weekendy. Posileni, w dobrych humorach wyruszamy na wycieczkę. Poza samym zawiedzeniem miasta Omiš mamy tam jeszcze inny cel, ale o tym później.

    Omiš to piękne, małe miasteczko leżące w Środkowej Dalmacji, u podnóża skalnego masywu Mosor i ujścia rzeki Cetiny do Morza Adriatyckiego. Wjeżdżając do centrum szybko wypatrujemy parking z wolnymi miejscami zatem bez namysłu kierujemy się w jego stronę. Następnie udajemy się ku głównym uliczką miasta. Już na moście zaczepia nas sympatyczny pan z pytaniem czy nie chcemy odbyć rejsu po kanionie Cetiny. Myślimy sobie właściwie czemu nie. Jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy i w przeciągu pięciu minut siedzieliśmy już w łodzi. Po chwili płyniemy w górę rzeki. Po prawej stronie widzimy górski masyw. To będzie ostatni z celów naszej dzisiejszej wizyty w Omiš, gdyż planujemy tam wejść na zachód słońca, ale póki co wróćmy do rejsu.

     Po jakimś czasie nad naszymi głowami ukazuje się połowa konstrukcji mostu, dokładniej jego prawa strona. Most docelowo ma połączyć ze sobą dwa wzgórza górujące nad naszymi głowami.

    Wpływamy w kanion. Woda w rzece jest krystaliczna i ku naszemu zaskoczeniu nie jest bardzo głęboko, ponieważ miejscami bardzo dobrze widać dno. Po czterdziestu minutach spokojnego rejsu dopływamy do „Radmanove Mlinice” (Młyny Radmana). To stary młyn i miejsce odpoczynku. Młyn ten pochodzi z XVII wieku. Spędzamy tutaj trzydziestominutową przerwę po czym udajemy się w powrotny rejs do centrum Omiš.


    Po piętnastej jesteśmy na miejscu. Dziękujemy za wycieczkę i kierujemy się w stronę głównych uliczek miasta. Przyznam, że rejs zaostrzył nasze apetyty i zrobiliśmy się głodni więc najwyższa pora na obiad. Wybierając restaurację w Omiš również posłużyliśmy się opiniami z Google. Zatem po przemierzeniu kilku wąskich uliczek docieramy do restauracji Millo. 

Zamawiamy stek z tuńczyka oraz kalmary z grilla. 

    Tą restauracją również się nie zawiedliśmy, gdyż jedzenie było bardzo dobre. Po obiedzie postanawiamy przespacerować się jeszcze wąskimi uliczkami starego miasta, a następnie powolnym krokiem udajemy się w stronę samochodu. Ale nie, jeszcze nie wracamy. Przebieramy się, bierzemy plecaki wypakowane sprzętem, a następnie ruszamy do oddalonego dziesięć minut drogi od parkingu, wejścia na Via Ferrate Omiš, zwaną Fortica.

     Start Via Ferraty znajduję się zaraz za tunelem koło parkingu, po prawej stronie, idąc od miasta. Tu od razu zaczynamy ostrą wspinaczkę. Po kilku metrach wchodzimy na wydeptaną ścieżkę. Trochę czasu minęło nim odnaleźliśmy oznakowanie wejścia na szlak. Niby są oznaczenia, ale mało widoczne, nie odnowione. Wygląda to tak, jakby komuś zależało żeby indywidualny wpinacz tu nie trafił, gdyż w mieście jest wiele agencji, które zorganizują takie wejście z przodownikiem oczywiście za odpowiednią opłatą. Rozglądając się dalej za szlakiem zauważamy, że w pewnym momencie biegnie on dalej prosto, a my musimy skręcić w lewo w górę i znowu się wspiąć. Po chwili w oddali dostrzegamy początek stalowej perci oraz znak który zniechęca. Zakaz! Tylko z przewodnikiem, niebezpieczeństwo, grozi śmiercią. Chyba naprawdę chcą odstraszyć ludzi, albo po prostu zarobić. To nie pierwsza Via Ferrata jaką pokonujemy, więc ubieramy sprzęt i ruszamy. Ferrata prowadzi od razu mocno do góry następnie przeradza się w ciekawą eksponowaną graniówkę z wyceną A/B. Według informacji znalezionych w Internecie najtrudniejszy odcinek Via Ferraty to wejście po lekko wypychającej drabince. Można powiedzieć, że trudność ta wyceniona jest na C. Jednak w naszym odczuciu nie było w tym odcinku nic trudnego.

    Szlak jest przepięknie położny i od samego początku towarzyszy nam znakomita panorama. Z jednej strony mamy Adriatyk, z drugiej góry, a pod nami rzeka Cetina  ma swoje ujście do morza. W oddali widać również stare miasto, które położone jest między górami.

    Już w czasach rzymskich istniała w tym miejscu osada zwana Onaeum. W kolejnych wiekach miasteczko ufortyfikowano. Miejscowa ludność szybko znalazła mało chwalebny sposób zarabiania. Mieszkańcy Omiš trudnili się piractwem. Piraci rabowali floty handlowe, atakowali nawet galery papieskie. Byli szybcy i zwinni, dzięki galeonom, które charakteryzowały się płytkim zanurzeniem. Okazuję się że pirackie miasto posiadało cały system obronny przed wrogami. Składały się na niego trzy wieże strażnicze (w tym Fortica), mury obronne otoczone fosą, a nawet wybudowano podwodny mur – Mostin, zbudowany u ujścia rzeki Cetina, na którym osiadały ścigające piratów statki. Po 300 latach stawiający opór Omiš został podbity przez Wenecjan w 1444 toku.

    Niby już po osiemnastej, a słońce dalej ostro grzeje. Jest 35 stopni w dodatku bezwietrznie. Co wyciska z nas siódme poty. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek w górach chciało nam się tak mocno pić jak tutaj. Zatem szybko okazało się, że musimy zacząć oszczędzać wodę, ponieważ w połowie drogi już zaczynało nam jej brakować. Upał oraz niemiłosierne pragnienie rekompensowały nam przecudne widoki. Standardowo nie mogło się obyć bez zdjęć co automatycznie sprawiło, że czas na Via Ferracie się wydłużył. Całe podejście zajęło nam około dwóch godzin, ale też nie spieszyliśmy się, ponieważ szliśmy ze sporym zapasem czasu. W końcu naszym zamiarem było dotrzeć tam na zachód słońca. W Internecie można znaleźć informację, że powyższą Via Ferratę można pokonać w godzinę. Docierając do końcówki Ferraty dochodzimy pod Starigrad Fortress XV wiecznej twierdzy na wysokości 262 m n.p.m. Tutaj znajduje się koniec stalowej perci. Od lewej strony wzgórza wchodzimy przez dziurę w murze do środka fortecy.

    Starigrad Fortress została zbudowana podczas wojen chorwacko-osmańskich. Jako najważniejszy punkt obronny przed wojskami Imperium Osmańskiego. W przypadku zdobycia miasta przez nieprzyjaciela jej celem było zapewnienie schronienia miejscowej ludności. Podobno nigdy do tego nie doszło. 

    Po wejściu do środka okazuje się, że kasa jeszcze jest czynna i jest możliwość, aby wejść na wieżę. Bez namysłu kupujemy bilet. Kosztował nas tylko 25 kun za osobę. Wieża jest doskonałym punktem obserwacyjnym. Rozpościera się z niej szeroki widok na górskie doliny Mosoru, wybrzeże Adriatyku, ujście rzeki Cetiny, oraz Kanał Brač z wyspami Brač i Hvar. Z radością obserwujemy piękny zachód słońca na który udało nam się trafić. 

    Po odpoczynku i zdjęciach ruszamy w dół z powrotem do miasta. Do wyboru są dwa zejścia, których oznaczenie widnieje na kamieniu. Zejście Hard prowadzi w lewo i wiedzie stromo do parkingu przy początku Ferraty. Czas zejścia  wynosi około dwadzieścia minut. Druga trasa zwana Easy biegnie kamienistą ścieżka do centrum Omiš. Zdecydowaliśmy się na opcję Easy, gdyż czuliśmy się już zmęczeni. Po czterdziestu minutach dotarliśmy na stare miasto. W drodze powrotnej w naszych głowach pojawił się jeszcze pomysł, aby na koniec tej przygody wykąpać się w morzu, ale po zejściu do miasta dopadło nas takie zmęczenie, że jedyne o czym marzyliśmy to jak najszybciej znaleźć się w hotelu.  

 

Hrvatska 2022 - Dan 9 - Bosna i Hercegovina - Mostar 

Komentarze

Popularne posty